Granice trzeźwości, w nich zatapiam gniew swój codziennie.<br />
Mówiąc do siebie, odczuwam że śnię, obudzić się nie chcę.<br />
Znam rzekę jedną jedyną na wskroś zagmatwaną,<br />
Snem się zwie, snem się kończy.<br />
Dziwnie i niezrozumiale zataczam wciąż koła,<br />
Błędne, samotne, do zguby prowadzące.<br />
Czym jest wybór, skoro śniąc go nie mamy,<br />
Czasem śnimy dobrze, zwykle jest źle,<br />
Nie mamy twarzy, nie mamy dusz.<br />
Giniemy codziennie, rodzimy się na nowo<br />
W rzekach tajemnic brodząc nieustannie,<br />
Myślami gdzieś krążąc,<br />
Niedostępni.