misternie utkane, deszczem pachnące
letnie, dzisiejsze, tak bardzo kobiece
podobne do łez, co z policzków lecą
są ich miliony, może nawet więcej.
Każdej uliczce urody dodają
pięknieją gdy neony nocą płoną
błyszczą, mrugają lecz w końcu znikają
spadają na ziemię z elektrycznych linii.
A gdyby tak, te moje łzy dzisiejsze
osuszył, choć jeden twój uśmiech śmiały
to bym błyszczała niczym krople deszczu
uplotłabym łańcuch z prawdziwych pereł.
Byłabym, nie w wierszu tylko w niebie
spełniając największe swoje marzenie.