ale codzienna miska starcza,
dla tej ciepłej ręki,
zagryzę zająca,
tylko szczeniaki kosają pana,
ale z czasem i one ustępują,
z miski do miski,
z psa do psa,
oswojony na chuk strzelby,
biegnę wesząc trop,
ale na końcu i tak czeka tylko miska,
stara buda i kaganiec,
i gdzie te zające,
ni słychu ni widu,
nawet trop się urwał,
gdzieście się wszystkie podziały?
myśliwy się rozpił,
psów nie karmił,
psy go pożarły,
a zajęcy już nikt nie goni