Nic nie słyszę choćby jednym uchem
milczenie kłuje w sercu jak ciernie
tak bardzo niemiłosiernie
bolą słowa niedopowiedziane
nic nie pisz
nie dzwoń
nie nie nie
rozpraszają obojętną na wszystko
ciszę
jak łatwo niektóre myśli przychodzą
zostały wiersze niedokończone
otwieram księgi życia czyste strony
coś jeszcze pewnie napiszę
dopóki jestem i na drodze zostanę
jeszcze się nowe strofy narodzą
a potem zniknę
w jesiennej mgle
na poranionych skrzydłach
z nadziei obnażony
nieśmiertelnym duchem