to leżę plackiem jak śledź w beczce
na dnie
gdzie tlenu brakuje
to wtedy pomysły się mnożą
w nadmiarze
z nadmiaru z beczki wychodzą
i się rozłażą
jak robaki po pustym hangarze
a bywa że beczkę rozerwie
i papier zachlapie
gdy milczenie chwycę i ścisnę
co wycisnę
wiersz w kolorze kropli miętowych
co dech zapiera
i oczy łzami zalewa
gdy radość za kostki złapię
i ona mnie uniesie
gdzie wiatr włosy rozwiewa
a słońce oczy przymykać każe
pisać wtedy nie mogę
bo gdy pióro do ręki biorę
to radość mi umyka
spadam wtedy na ziemię
tu smutek mnie dopada
i koło się zamyka