już od rana
wiater wieje
liść opada
drzewo łysieje
'starość nie radość
śmierć nie wesele'
wieczór cichutki
chłodem już raczy
pod niebem gwiazdy
w złocie i srebrze
oczy czarują
choć noc półmroźna
są tak wylewne
piękne i cudne
lecz nieba nie siegają
bo też są zgubne
niezależnie od pór roku
teraz aura jest jesienna
droga wilgotna
mieni się kamykami granitu
ale tylko pod latarnią
obok trawa mokra
chyba z menopałzy
poci się jak (An)traktat
liści spadają dekoracyjnie
od złota po purpurę
i szeleszczący susz
jak młodość szybko mija
tak rodzi po woli spustoszenie
lecz krachu nie ma
między niebem a ziemią
klarowna jest granica
przestrzeń zawsze pachnie
nietuzinkową świeżością
i choć jesień, jesienią
już czas na halloween
by udynić dynię
sytuacją błazna
ekonomicznie
jak fizoloficznie
i psychologicznie
Uważaj na zombi !
korowód diabelski
już do ciebie się zbliża ...