o jesieni i długich nocach
o kasztanach liściach żołędziach
o czerwonych jak wino owocach
ptakach które niczym okręty
odpływają z portu nieznane
i tęsknocie co snuje się w parku
w sieci wspomnień jak łza zaplątanej
już niewiele słów mi zostało
kiedy motyl przysiadł na dłoni
jak zbudzona ze snu królewna
by wygładzić zmarszczki na skroni
takie małe piękne natchnienie
niczym dar przewrotnego losu
szepnął cicho: w wersy się zmienię
ale żadnych łez i patosu
dobrze rzekłem tylko dwa słowa
do uroczej pani jesieni
jesteś niczym kusząca niewiasta
z koszem jabłek krocząca po ziemi
motyl tylko machnął skrzydłami
- a mówiłem żadnego patosu –
- ech poeci- z westchnieniem odleciał
ze wzruszenia zabrakło mi głosu
wiatr zdumiony siedział na drzewie
i na liściach notował skrzętnie
wszystkie myśli uczucia i słowa
teraz szepczą je w parku gałęzie
kiedy będziesz tam na spacerze
i napotkasz liście na ścieżce
idź ostrożnie byś nie rozdeptał
zapisanych w ich blaszkach wierszy
a motylek się zaszył w kokonie
narzekając pod nosem sennie
na poetę co zamiast kawę
słodzi cukrem jesienne wiersz
Andrzej Iwanowicz - Wrocław 03.10.2021r