w jej uśmiech zaklęty
z oczu mięty
trwogę wiatr i tęsknotę do alpejskich tras
zapach kwitnącej wiśni pośród płatków warg
plaster miodu dla moich niezliczonych ran
i miałem nadzieję
ujrzałem wiatr rozlazły w ramionach twoich ust
i słodki słodki śluz
usłyszałem brzdęk
światła z majaczących oczu
zobaczyłem świat
jej jagodowych oczu i prekambryjskich ust
przedszkole perwersyjnych pluszaków
warkole splecione z jemiołą i rutą
wyprofilowane aluminiowym drutem
rajtuzy kawa z mlekiem na podwiązkach gumianych
spod rozprutej sukienki górne części ud
zaś w rozkroku pomiędzy zwinięte całkiem z boku
majteczki
i pulchno- różową
gorejącą
w przedziałek bułeczkę
czym pachniała nie wiem
choć dłonie czerstwiejące poznały opały
jej koralowych ust jej karminowych warg
jagody zachodzące za muślinowy las
szły rzędem i ani się obejrzały