Łza obficie skropiła ziemię<br />
i wlała duszę w zastygłe formy tego miejsca<br />
<br />
Wierzba świadek niemy<br />
zamknęła usta tego wieczoru i posmutniała jeszcze bardziej<br />
Rzeka przystanęła w biegu<br />
zachłysnęła się ze zdziwienia widząc dłonie<br />
już niepołączone<br />
zamilkły serenady znad kamienic pogrążonych w mroku<br />
chyba po raz pierwszy wyglądały tak władczo jakby nieufnie<br />
kępy trawy za nami stanęły w osłupieniu<br />
nawet latarnie zwykle wścibsko pochylone<br />
odwróciły głowy w zawstydzeniu<br />
<br />
Chłód prawdziwy objął serca<br />
oczy raz ostatni wyznały miłość<br />
na trwałe zamknęły wrota do duszy<br />
<br />
Ciągle widzę jak pomnik co nie umiera<br />
bukiet pozostawiony<br />
na ławce wyglądał najpiękniej<br />
<br />
Ciągle czuję jak dotyk woli Boga<br />
pocałunek na czole<br />
ostatni<br />
przez usta zroszone płaczem<br />
<br />
Zwieńczył wszystkie wspomnienia i utulił na zawsze<br />
jak rozdział zapisany do końca <br />