Stado ptaków, przez huk co się poniósł przez pola.
Słychać płacz, słychać krzyki i tętent – jakby kroków,
Ale nic poza tym, także dalej jedźmy – nikt nie woła.
Nie strach o życie mi się dziś po myślach i czuciach pałęta,
Na to przyjdzie czas wraz ze świstem kul nad głową.
Strasznie się boje, że nie potrafimy się uczyć na błędach,
Że te kamyki na szaniec przyjdzie nam zastąpić sobą.
Postawmy na szali cały i tak już legły w gruzach ład,
By dać przykład zagrzebanym w pościelach krajom
Pamiętajmy, co się dzieje gdy plecami się odwraca świat,
Kiedy czas nadchodzi taki, w którym bohaterowie umierają.