AUTOR: Edi Zqabrzeski
Chory z tęsknoty, samotności, bez pamięci,
Wznoszę ręce ku twojej niebiańskiej tarczy
Błagając o spokój, o zamknięte oczy,
Oboje jesteśmy jak obcy w tym życiu - odepchnięci.
Z dala jesteśmy od dziennego światła.
Chmurki woalem swym zaciemniają nam oczy
Obojeśmy smutni, ty w dzień, ja w nocy.
Będąc niezauważonymi dla tego świata.
Ronię łzy w tajemnicy ukrywając się pod tobą
Siedząc samotnie wieczorem no moim balkonie,
Nie pacząc na gorzkie ziemi cienie
Tyś jeden po mojej świata stronie
W delikatnym molowym poszumie kwitnącej akacji
Przyznającej mi rację że świat jest brutalny, trudny.
Paczący na łóżko bezbronnej kobiety
Dla której nie ma już nadziei przywrócenia życiowej akcji.
Ty który wisisz nad nami, jesteś błyskotką dla oczu
Razświetlając radośnie ten świat szorstki i żałosny
Upiększasz i dajesz nam radość wiosny,
Starasz się by człowiek jak u siebie się poczuł.