ciche pukanie do drzwi usłyszałem,
nie zgadniecie kogo tam ujrzałem,
jakaś pani w czarnej sukni stała
w dłoniach piwko i kosę trzymała.
Bądź spokojny poeto,bez obawy
mnie przygnały tutaj inne sprawy,
wolnego czasu trochę miałam
i pogadać z tobą troszkę chciałam.
Powiedz proszę ty mi Emerycie
czemu ludzie nie szanują życie?
Czemu gdy są jeszcze młodzi
myślą że im nic nie zaszkodzi.
Znam ja twoje życie doskonale,
mało nie skończyłeś w kryminale,
w porę w świat ty dałeś drapaka
i tak się zakończyła w parku draka.
Nieraz od życia w dupę dostałeś,
i od tego właśnie sporządniałeś,
ja na ziemi ciągle ciężko pracuję
i moja kosą wokół wymachuję.
Nie myśl sobie że jestem ślepa
i gdy czasem mnie ktoś zaczepia,
od niechcenia machnę moją kosą,
i widzisz do grobu już go niosą.
Lub gdy cymbał z cymbałem
bawią się czasem niewypałem,
to jak gruchnę im z grubej rury
to zawsze lecą z nich tylko wióry.
Aby obudzić się z ręką w nocniku
sposobów na to ja znam bez liku.
Posiedziała,wypiła ze mną piwko
i poszła po sąsiada na przeciwko.
Zawsze pamiętajmy moi kochani,
nie jesteśmy my na ziemi sami,
nasze życie jest ulotne jak motyle
i może odleci od nas już a chwilę.