dojrzewaliśmy przy sobie
próbując układać niemożliwe
i w możliwe przemienić
urzeczywistnić
poczuć przy sobie ognisko domowe
tym płomieniem naprzemiennie
się wypełniać
zgubiliśmy otoczkę
zatrzasnęliśmy w niepewności
nastał chłód
a ogień zgasł
szliśmy miesiącami by znaleźć opał,
który ukoi upadłe serca nadziei
sączących się z nas przykrości
gdy w rękach nam już nic nie zostało
odwołaliśmy się do miłości, tej kruchej
miłości od pierwszego dnia budowanej
byśmy mogli wytrwać następny dzień
czasem godzinę
naszą ubogą chwilę
Smutna Radość