musiało się stać
Że człowiek przestał
wierzyć w Boga
I co musiało się
Znów wydarzyć
Że na nowo
W Niego uwierzył?
Na ile wysp
bezludnych dopłynął?
Na ilu zakrętach
nie wyrobił?
Ile razy z sił opadł
I odmętach
Beznajdziei przepadł?
Na ile gór nie wszedł?
W ile spadł przepaści?
I w ilu schronach się schował?
Okopał w okopach?
Samotnie
Ze smutkiem
Z pustkami
Z ginącą nadzieją...
Bo wystarczy że
On przejdzie przez
Drzwi zamknięte
Zranione serce
Troskliwie opatrzy
Gdzie wciąż
pragnienie
Bożej Miłości
Na jego dnie
Stęsknione
wołało.
I znów
Wiara
Przychodzi
Jak oddech dziecku
Co nowo się
Narodziło.