Zawiało jesienną mgłą
Dzień naprężony niewidocznym słońcem
Miękko wchodził na układany listny dywan
Radośnie potrząsał nim leniwy wietrzyk
Pod nogami przechodniów rozkładał
Najpiękniejszy kobierzec jesieni
Wieczór zaś przysłaniając wszystko
Zachęca cichą muzyką, do lampki wina
W kominku zaś tańcem płomieni
Przywołuje do biesiad jesieni.
Cichnie ulicy gwar
Dziwny ten świat obrazów jak żart
Gdzie każdy zegar tą minutę bija tylko raz
Tańczący wiatr ten sam przefrunie tu tylko dziś
Nieziemskie metafory się znów objawią
Wraz z wschodzącym porannym słońcem,