Wychodzą cienie z rogu pokoju.
Kiedyś się bałem.
Ale byłem dzieckiem.
Teraz to przyjaciele.
Niby nie jestem sam.
A jednak.
Brak czegoś jest.
Coś kiedyś było.
Och, jak dawno.
Skończyło się i przepadło.
Nie sam a samotny.
Siedzę kolejny wieczór.
Cienie wypełzły,
nierówno majaczą na ścianie.
To przez żarówkę.
Znowu mam słabe zasilanie.
Cienie.
Tylko one mi pozostały.
Towarzyszki wieczornych rozmyślań.
Cienie.
Cienie mych marzeń.
Cienie mych wspomnień.
Cienie