W sumie tylko jakieś dziesięć lat.
Razem planowaliśmy naszą przyszłość.
Ty miałeś swoje plany a my swoje.
Jednak mogliśmy liczyć na siebie nawzajem.
Aż przyszedł wyrok.
Dla Ciebie kończył się czas.
Ktoś zadecydował, że dwadzieścia trzy wiosny to wystarczy.
I odszedłeś w lipcu.
Pamiętam jak dziś.
Był ciepły, słoneczny dzień.
Odszedłeś bez świadomości.
Odpłynąłeś na łodzi Charona.
Zostaliśmy sami. Twoi przyjaciele.
Nie wiadomo było co powiedzieć.
Ale świadomość, że bez Ciebie ten świat jest inny,
została w nas po dziś dzień.
Mam tylko nadzieję, że kibicujesz nam tam z góry.
Chociaż minęło już prawie trzydzieści lat.
Że gdy w końcu przyjdzie czas i na nas.
Postawisz nam nektaru dzban.
I wspólnie wrócimy pamięcią.
Wrócimy do minionych lat.