nie ucieka
Nie chowa się
Co najwyżej
Ją schowają
Ale tylko na
jakiś czas
By potem
jak trup
Wyszła
Z szafy
Co raczej
Zapachu
Fiołkow
Nie ma.
I chowają ją
Te spocone
Ze strachu
pięści
Ścisnięte
Obłędem
Ręce
Pogryzione
Ze złości
Zębami.
Ale Prawda
I tak idzie
Ku górze
powoli
Stanowczo
Bo to Prawda...
Ona jest
jak lawa
pod ziemią
Przy samej
Powierzchni
Która szuka ujścia
Bo chce
najpierw wyjść
A nie wybuchnąć
A przecież
nawet mała
szczelina
wystarczy....