Morze szumi w bezchmurną, błękitną, ciemną noc.
Zimno przenika do kości i duszy.
Samotność gniecie serce i dusi.
Pragnienie bliskości ciepła nie ustaje.
Tęsknota za kimś, kto by zrozumiał i pokochał.
Łzy płyną po policzkach i spadają na piasek.
Morze jest jak moje życie, pełne fal i zmian.
Zimno jest jak moje uczucia, skute lodem i bólem.
Samotność jest jak moja towarzyszka, wierna i nieznośna.
Pragnienie jest jak moja nadzieja, żywa i bezcelowa.
Tęsknota jest jak moja pamięć, wyrazista i bolesna.
Łzy są jak krew, która płynie z ran, słodkie i metaliczne.
Morze jest jak moje przekleństwo, nieugięte i niekończące się.
Zimno jest jak moje udręczenie, nieustające i nieznośne.
Samotność jest jak moje więzienie, nieprzełamane i nieuniknione.
Pragnienie jest jak moje marzenie, nieosiągalne i niezaspokojone.
Tęsknota jest jak moje cierpienie, nieuleczalne i niezłagodzone.
Łzy są jak jesienny deszcz, zimny i przeszywający.
Morze jest jak moja zagłada, nieuchronna i nieodwracalna.
Zimno jest jak moja śmierć, nieunikniona i nieodżałowana.
Samotność jest jak moja groza, nieznośna i niepokonana.
Pragnienie jest jak moja tęsknota, niezaspokojona i niezłagodzona.
Tęsknota jest jak moja miłość, nieodwzajemniona i niezapomniana.
Łzy są jak moje życie, niepotrzebne i niezauważone.
Wszechogarniający mrok. Pomiędzy wersami pieśni Posejdona, ostatni krzyk skały...
Morze, stoję w ciemności na jego brzegu, pustka.
Zimno otula mnie jak szal nieuchronnej podróży.
Samotność, cichy szept i delikatny oddech mrocznego giganta.
Pragnienie by otworzyć oczy na nieskończoność, zamknąć usta.
Tęsknota morza za brzegiem, niewidzialna granica.
Łzy, modlitwa unosi się do nieba, jak sen, to cena moich błędów.
Morze życia, spokoju, tajemnic czy burz, ekscytująca odyseja na kres.
Zimno, brak gwiazdy północy, drogowskazu, w którą stronę się zwrócić.
Samotność jak obraz bez kolorów, kształtu i harmonii, znika tęcza.
Pragnienie motyla, który wciąż odlatuje, jak uchwycić straconą błogość.
Tęsknota za ogniem rozpalającym serce i palącym duszę, chcę upojenia.
Łzy piasku rozsypanego przez palce, utraconego bezpowrotnie, bezlitosny nauczyciel.
Sen bez słów, ucichło echo miłości, przechodząc w otchłań pustki.