Zagubiona w labiryncie zapomnienia i mroku,
Każdy krok przypomina jej o straconych chwilach,
Spływających w otchłań niepamięci.
Ściany budynków splecione w labirynt,
Tworząc opowieść z cegieł i betonu,
Echo dawnych dni płynie wśród nich,
Wypełniając przestrzeń smutkiem i nostalgią.
W oczach jej migoczą światła minionych czasów,
Które kiedyś jasno świeciły na jej drodze,
Teraz toną w blasku księżycowej poświaty,
Przecinając chmury jak ostrze miecza.
Ciemność owija ją w swój mroczny płaszcz,
Wiatr niesie odgłosy przeszłości,
Krzyki milczącego miasta przenikają jej duszę,
Gdzie czas i przestrzeń stapiają się w jedno.
Zapomniana, spleciona korzeniami minionych lat,
Dusza tkwi w labiryncie własnych myśli,
Szuka wyjścia, lecz każdy zakręt prowadzi donikąd,
A światło, które kusi, odbija się od czarnych ścian.
Szept nieobecnych dusz brzmi jak pieśń tęsknoty,
Wciąż wołających za dotykiem życia,
Ona zaś słyszy jedynie ich ciche wołanie,
Gubiąc się coraz bardziej w mrocznym labiryncie.
To nie są dusze odnajdujące spokój,
To duchy tkwiące w tej samej beznadziejnej pułapce,
Gdzie ulice pożarł zmierzch i zapomnienie,
Kiedyś pełne życia, teraz tylko cienie swej świetności.
Każdy kamień, pęknięta szyba, zardzewiały znak,
Opowiada historię, której już nikt nie słucha,
Dusza wędruje dalej, coraz bardziej zagubiona,
Czasem wydaje się, że słyszy jedynie swoje własne kroki.
Ale to tylko echa minionych dni,
Czy kiedykolwiek odnajdzie wyjście?
Czy spotka inną duszę podziwiającą jej los?
Czy może zatopi się na zawsze w mrocznym labiryncie?