Kochałem
Jadłem
Piłem
Wszystko mam ułożone
Jak cegły w fundamencie
Nie brakuje mi
Nie martwię się
nie mam problemu
Ufam sobie
Dam radę
zawsze wszędzie
Bez względu
Wyciskam cytrynę z całej siły
Do ostatniej kropli
cytryny
Czy mojego życia?
Oczy, ręce, zmysły
Dom, rodzina, zdrowie
Pieniądze, szczęście i wszystko
Jest chwilowe
Nie mam żadnej nadziei
Wysiłki są na marne
Szczęście podtrzymuję jak ogień
A co jeśli jutro zgasnę
W trudach dążę do ulgi
I śmieję się z głupich
Co żyją jakby to życie miało znaczenie dla
potem
Tonę bez brzytwy
Obrażony na śmierć
Sercu swemu puszczam oko
I odchodzę nie wiem gdzie
Przerażony
Bezsilny
Boso