odchodzę w niebyt
przestaję istnieć w twoich oczach
w swoich już dawno umarłam
jakie to smutne
miłość potrafi zmienić się w obojętność
chłodne spojrzenia
zaciśnięte wargi
nie wierzę w piękne obrazki
na których miłość nie mieści się w ramach przyzwoitości
wylewa się niechlujnie poza normy
narzucając się obserwującym
już nie wierzę w spontaniczny seks
zakończony zawrotami głowy
po przesadnie smakowanym winie
zapadam się w sobie
w żałosnej egzystencji pragnień
gdzie życie marzeniami już nie wystarczy
gdzie każdy kolejny dzień to bolesna walka
odchodzę w niebyt