Pięknie zapachniała
Na balkonowym uboczu.
O zmierzchu
Swoim maciejkowym
Intensywnym zapachem.
I moim złym przeczuciem
Które z głowy wyjść nie chciało.
Przecież tylko
z ciekawosci posiana
Bo przez lata nigdy tak
nie kwitła jak teraz.
W ostatnim czasie
Tylko może jeden
skapcialy kwiatek
bez aromatu
na pocieszenie.
"To nie to samo
co za mojej młodości."
Mawiał ten co kochał maciejki.
I kiedy on
Zaczął odchodzić
Ona żegnała go
Swym licznym pięknym
Fioletowym odcieniem.
"Pachniała jak wtedy..."
Bo on tak kochał
zapach maciejki.
















