narzekasz że ptasiek już słabo rośnie,
kiedyś był skoczny,pełen siły i werwy
aż cię czasem brały na niego nerwy.
Może gdy dostanie młodego cukierka
znów jak dawniej wesoło poćwierka,
teraz leży smutny,skręcony,rozżalony
i tylko czasem przytula się do żony.
Żonka czule w dłonie go ujmuje,
delikatnie jak potrafi główkę masuje,
smutny ptasiek uwielbia te pieszczoty
i się wówczas ostro bierze do roboty.
Był czas że ciężko w nocy pracował,
i do gniazdeczek dam on się chował,
przypadek był to często i nierzadki
że uwielbiały go panny,wdowy i mężatki.
Lecz jak to na starość często bywa
teraz leży i sobie tylko odpoczywa,
lecz czasem,o mój Ty Boże drogi
sam z siebie zrywa się na równe nogi.
Napręża nadwątlone już muskuły,
puchną w worku mu dwie jakieś buły,
aż tu nagle uszła z gwizdka para cała
i nagle znienacka zmiękła już fujara.
















