Co dzień to zagadka w nowy kostium przyodziewa się życie tak smutne jak księżyc ten schowany<br />
Zarumienione policzki oczy niewyspane emocje zapłakane&#8230;<br />
Na sercu spoczywają dziś krwawe dni i szala zwycięstwa owija się w lęk po kryjomu<br />
Gdzieś miłość się gubi oszustwa wychodzą z lekkich obłoków niczym Słońce zza chmur&#8230;lecz tylko na chwilę która kosztuje jak gniew kiedy rodzi się ponownie&#8230;<br />
Idąc snem krótkim potykam się o nieszczęść znaki to ludzkie spojrzenie zwiastuje koniec drogi która przecież bezdenna jest w swej naturze&#8230;<br />
Zgrzytanie i krzyki chaos skrajny zawisł nad jasną polaną<br />
Przykre słowa znów ból zadają&#8230;plądrują iskierkę nadziei&#8230;<br />
Ona gaśnie gdy wszyscy tacy sami[&#8230;]<br />
Współczucie zbyt oddalone od perłowej szaty ciepłych chwil niesionych wiatrem bezkresnym&#8230;<br />
I cóż poezja tułacza zamienia się w lament nad własnym losem<br />
Dzwony ucichły dobro skruszone i postać zła we mgle widoczna&#8230;<br />
A na horyzoncie światło anielskie zstępuje od niebios sklepionych<br />
Teraz wystąpi teatr ludzkości na łamiących się od żaru ognia deskach&#8230;<br />
Sielankowy nastrój zabłyśnie czarem<br />
Wtargną omamy proroków do ich serc pokrzepionych<br />
Popłyną słowa prawdy wieczystej w książce mego domu zapisane[&#8230;]<br />
Otwieram okno spoglądam na świat cicho na drodze nauki wiedza pokonana a za rogiem czający się bezdomny bez butów uchyliwszy czapkę wyśpiewał jakieś słowa&#8230;Via Doloris!! , Via Doloris!!<br />
<br />