miejscem, w którym zdobywamy łupy,
gdzie starożytne bóstwa zasiadają na mchu,
uwięzione w formie grzybów.
Grzyby o dziwnych kształtach,
schowane w krzakach jak Robin Hood,
a drzewa twardsze od samego kamienia,
wzniesione w górę jak ręka Boga.
Na skraju lasu dumnie unoszą się
parasole primadonny,
a na pniach wyrastają kłosy grzybów.
Wolni jak zwierzęta, którymi kiedyś byliśmy,
wrastamy w futro, tracimy cechy ludzkie,
czujemy się zdumieni i dzicy jak pierwowzór leśny.
















