<br />
Brzask, nocy zdejmował opończę,<br />
Nadziei rozbudzając dzień.<br />
W jej fałdach zapodziało słońce,<br />
Szarówki zrzucając gdzieś cień.<br />
<br />
Dzień jaśniał i ciągle przybywał,<br />
Już z mroku wychyla się las.<br />
W dalekie,ciemnością odpływał,<br />
Radosny przywodząc nam czas.<br />
<br />
Rzucone na łące kudłacze,<br />
Nad rzeką kłębiły swój włos.<br />
Mgła rosą na liściach, i płacze,<br />
Wśród drzewia, ptaszynek już głos.<br />
<br />
Od rzeki wiatr listki łaskota,<br />
Z ptaszkami założył już chór.<br />
Ze mgłami układa i pląta,<br />
Nad brzegiem wał tworząc i mur.<br />
<br />
<br />
I świeżość i nadzieja ranka,<br />
Pobudza i każe nam żyć.<br />
Nadzieja,zaś stawać nam w szrankach,<br />
Za wiedzą, z życia zwija nić.<br />
<br />
I z nim się ku południu zbliży,<br />
Powita gwarem wszystkich dnia.<br />
Kolejny Bóg ranek zawierzył.<br />
Knot życia pali się jak mgła.<br />
<br />
Józef Bieniecki