<br />
Ona jedyna Ta której srebrzyste wieki płyną<br />
Ulega wszelka łza a oczy niemogące napawać boskim spojrzeniem<br />
Westchnąłby ten co myślą czyni grzech dla pięknej przesłani<br />
Dotyk tak niebiański niedoznany by osiągnąć Ją skoro świt<br />
Najdłuższą drogę nielękłem szlakiem złym przetułaczyć<br />
Ciało te wartości nie zna granic<br />
Bojąc się jakby czasu odliczam te piękne chwile<br />
Wciąż inspiruje mnie ale rozgałęzia swe pragnienia<br />
Wypowiedzieć trudności zdobyć najwyższy szczyt<br />
Ukryty na dnie serca słów dwa szepty&#8230;[&#8230;]<br />
Ciemną nocą wieczór wygasłszy otwiera sen nieznany<br />
Teraz o usta ominie się kropla Twa<br />
Pieścisz kędy wiatr otacza nas w kręgu ciepła<br />
Przejrzysz tajemnice oczu nietykalność duszy<br />
Pasją chwili uczynisz me pożądanie<br />
I choć daleki głos woła znad drugiego brzegu<br />
Ty przytulasz się obok płatów czerwonej róży wyznaczając mi cel&#8230;<br />
Wzdycham imię Twe słysząc o poranku a przed snem westchnienie ciche<br />
Posiadłem wszystko jeśli leżysz blisko&#8230;<br />
Płomień świecy wygasł już zmęczenie woła do snu<br />
&#8222;Obracam się ku życiu&#8221; próbuje odejść&#8230;[&#8230;]<br />
Kartki papieru i list na brzegu&#8230;<br />
Zamykam oczy a jednak Ciebie nie ma tu&#8230;[&#8230;]<br />
<br />