Byłeś jak inni tak młody a czas pochłonął świt nocy...<br />
Przed wyborem wielkim stałeś i nie rozumiałeś...<br />
Tylko chluba i duma serce Twe unosi<br />
I piastuje pozornie wyższe przydrogi...<br />
Święceń moc uniosłej chwili nasycenie<br />
I bezpowrotna decyzja nieokreślonej wartości<br />
Dajesz Ty nam wzorce i tak pięknie<br />
Dobierasz słowa głoszone z tym krzykiem<br />
Mądrości i napomnienia...<br />
Nikt nie spojrzy się za siebie<br />
Bo to wiary ostoja i Boży sługa<br />
Pomocą służy i radą pocieszy<br />
A potem widzisz dobrobyt jego<br />
Czym zaskoczy Cię jutro w nowym podróżnym zaszczycie<br />
Popatrzysz z zazdrością i nie pojmujesz...<br />
Znowu monety dzierżą dłonie jego<br />
Wrzucasz ostatnią dobrą wolę na tak szczytne cele<br />
Słupem jesteś nie myślącym<br />
Bo nie on przepustkę ma ku niebu<br />
Lecz serce Twoje z którym nie potrafisz rozmawiać...<br />
Spójrz na niego to nie sandały i rzemyki na nogach<br />
Materialne graty i wielu świadków niecnoty<br />
Pod przykryciem nocy...<br />
I rozliczy nas później taki ktoś którego sumienie o pomstę woła<br />
Bądź szczerym poszukującym źródła prawd życia<br />
Nie zejdź z dróg powołań<br />
Przemów głosem aniołów<br />
Oddaj doczesny świat a ani jednej rzeczy nie pozostaw dla siebie<br />
Oświeć przykładem zdobądź zaufanie<br />
Które stracili dziś nasi kapłani własnym występem...<br />