Poczuć absurd istnienia w teatrze życia wolnego<br />
To najdotkliwsza arkadyjska niedola&#8230;<br />
Brzemienne uczucie strachu niby Golgota&#8230;<br />
W świecie bez Boga znikły ślady i wartość nieba<br />
Lament mój i ślepe drogi słów&#8230;<br />
Pozostaje pobieżny wrak młodości<br />
Pochodnia wygasa pod kroplami zimnych łez<br />
I te już obmyte z więziennych wizji<br />
Niczym ugodzona Atlantyda krąży na mapach widm i zapomnienia<br />
Nieliczne wstają miecze krwawe u wrzawy tęgiej wiary<br />
Daleko oglądam wolność piękną jak ta ze snu&#8230;<br />
Pascha człowieka relikwią się gani i przesyca chorą nadzieję&#8230;<br />
Życie ulotne przybrzeżne rozwiały fale i zadrwił los tych czarnych gwiazd&#8230;<br />
Uśpiony namiętnym spojrzeniem wysnuwam ostatnią tendencję&#8230;<br />
Jasność cienia odbija się grzesznym prochem który rozsypał znienacka wiatr&#8230;<br />