Zmętniali i biało przystrojeni z uśmiechem twardym w kieszeni&#8230;<br />
Staliśmy nieopodal siebie zastraszeni&#8230;<br />
I zasnął czas&#8230;biegiem lat nasze ścieżki w rozstaju<br />
Wspomnień ślady wyryte imienne obrazy zastygła łza&#8230;<br />
Najtrwalsi tym losem naznaczeni zostali w rozdźwięku<br />
Chwila ta kupuje nasze bratnie dusze&#8230;<br />
Szykany za żelazną kurtyną i płonące mosty z pomiędzy innych słów&#8230;<br />
I dziś oczom nie wierzą gdzie ulotły te chwile i zgrały się struny tak odmienne jak my&#8230;<br />
Podnieśliśmy to czym żyje przyszłość nasza<br />
Zostali w bukwale zaszyli się w murach kolcami swej jednej historii&#8230;<br />
Powietrze nie zdążyło wygasnąć od cienia młodości Urodzajnych w serce pokoleń[&#8230;]<br />
Zapisała się deszczowa noc po krańce nieba niczym tęcza w południowym słońcu<br />
To był spacer w chmurach[&#8230;]<br />
I pejzaż wiosny bez zimy dłonie na zawsze rozerwał czas<br />
Zapytasz się u boku ciszy przy bramie straconej&#8230;<br />
Którędy poszli Ci sami tak całkiem jeszcze mali[&#8230;]<br />