Niczym suchy liść błąkający ów przestworzy powiew<br />
Serce to wszech&#8230;i ogień rozżarzonych lęki<br />
Droga wiedzie nieznanym szlakiem<br />
Mija niebios grom i osłodzona pustka doznaje kawałka ciernia<br />
A krok ten choć sen zesłałeś łańcuchem z błękitu&#8230;<br />
Zbliżenie tej siły odbierze chęć zła<br />
Największa zmora będzie tylko odblaskiem nocnym&#8230;<br />
O Ty Jeden nas owych ogarniający<br />
Poczynasz światło nad tęczowym echem<br />
Modlitwy ganiesz deszcz nam ześlesz<br />
Przeodziane zorze&#8230;stoisz w nich o każdej porze<br />
Okuty cierpiących winy bębny dudnią na wznak przyjścia<br />
Panie i tym wskaż drogę którzy choć zbłądzili dokonując pokusami<br />
Nade świat Twój uczyń naszym wiecznym spokojem&#8230;<br />
<br />
<br />
Dusza chędoży wąskim szlakiem po ciemnej grocie<br />
Zesłanych wiatrem nieczystym snem uderza poraz ostatni<br />
Umilkły anioły&#8230;<br />
Jest czas&#8230;zmierzam niskąd w Twoim kierunku<br />
Nie żal dziś udręką mą lecz sącze pragnienie obfitości<br />
Poczuć raz dłonie te na swoich nieśliczach<br />
Kłamstwo poniżyć u stóp wielkiej góry&#8230;[&#8230;]<br />
<br />
Natenczas stoję przed Nim<br />
I wiem że to miłość jest&#8230;[&#8230;]<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />