Przechodził tędy i milczał jak głaz<br />
Na ścieżce przed nim ukłon zwiewnych chwil<br />
I skruszone maski ludzkich prochów<br />
Pytania w kroplach snu budzą się w deszczu<br />
Ludzkie ręce w szczęściu jak kolce zostawiają ciche ślady<br />
Każdy w sobie niesie zatopione dzieła<br />
Jak wypukłe malowidła za ścianą płaczu<br />
W pytaniu rodzą się sny nieznane i ciemne wieki&#8230;<br />
Wymarłe szczątki przodkowych wojów<br />
Prorocki śmiech uporczywie zaślepia sterowane życiem<br />
Blade umysły&#8230;<br />
Kręte obrazy zagadka we mgle<br />
I niskie niebo chyli się ku nienawiści serc ludzkich&#8230;<br />