W głodzie i smutku,wojennej pożodze,<br />
Te zębem czasu draśnięte boleśnie,<br />
W deszczu ,szarudze,zapłakane we śnie.<br />
<br />
To kwiatu pięknem ,porosłe powojem,<br />
Kłosem zbóż letnich zapłakane znojem.<br />
W Maryjnym pięknie z Dziecięciem na ręku,<br />
We kwieciu polnym we majowym wdzięku.<br />
<br />
W zapachu lipy we miodowym braniu,<br />
W ptasich chorałach,w słowikowym graniu.<br />
Na drodze polnej rozpalonej słońcem,<br />
J w letniej łące pachnącej gorącem.<br />
<br />
Przy wierzbie polskiej, która łzami rosi,<br />
W imieniu ludu, dniem i nocą prosi.<br />
W głębokiej puszczy na mogiły skraju,<br />
Obrońców kości pochowane Kraju.<br />
<br />
We wsi zapadłej z dala od świątyni,<br />
Jej obowiązek, czasem zimą czyni.<br />
W małym przysiółku,na roztajnych drogach,<br />
Gdzie jest jedynym westchnieniem do Boga.<br />
<br />
Przy domach naszych,w domowym kościele,<br />
Przechodniów westchnień wysłuchuje wiele.<br />
I w sercach naszych,ilości nie spiszę,<br />
Wsłuchana w modlitw tajemniczą ciszę.<br />
<br />
Józef Bieniecki