fb

Czy na pewno chcesz usunąć swoje konto?

Usunąć użytkownika z listy znajomych?

Czy usunąć zaznaczone wiadomości z kosza?

Czy chcesz usunąć ten utwór?

informacje o użytkowniku

lucjan1949

Dołączył:2009-06-17 08:24:46

Miasto:brak

Wiek:brak

zainteresowania

poezja,polityka.

kilka słów o mnie

piszę 12 lat-mam 60 lat

statystyki utworu

Średnia ocen: 0

Głosów: 0

Komentarzy: 4

statistics
A A A

0

Dwór-Dawne zabawyutwór dnia

Autor:lucjan1949komentarz Kategoria:Inne Dodano:2009-12-15 06:32:13Czytano:634 razy
Głosów: 0
<br />
<br />
<br />
&quot;Hulaj dusza, piekła nie ma&quot;,<br />
Bierz wsze dobro, w dłoń- obiema.<br />
Póki śmierć się nie przytuli,<br />
Złość swym jadem nie zamuli.<br />
<br />
<br />
Polska ludzi radosnych, jak tradycja każe,<br />
Zabaw nie przedkładano nad Boże Ołtarze,<br />
Lecz cieszono się życiem, powszechnie bawiono,<br />
I dla onej zabawy też sztukę tworzono.<br />
Ta o szarej godzinie, była codziennością,<br />
I nad wyraz obfita darowana gościom.<br />
<br />
Kontakty towarzyskie jak woda, powietrze,<br />
Niosły naukę, rozrywkę, informację jeszcze,<br />
Były nośnikiem wiedzy, stąd gość był ceniony,<br />
Jak dzisiaj w świecie media, w wiedzy nie ścigniony.<br />
Wypatrywano gości z sąsiedztwa, daleka,<br />
Każdy swoją innością miejscowych urzekał.<br />
Zapraszany bez skutku, wtenczas go zwabiano,<br />
A nawet z gościńca gwałtem porywano.<br />
Polak starodawny bywał towarzyski,<br />
W samotności szczególnie do załamań bliski,<br />
Gwar i ruch lubił, zmianę wokół siebie,<br />
Tą rozkoszną potrzebę życia, a czuł się jak w niebie.<br />
<br />
Gdy rodziny nie miał,krewnych, to obcych zapraszał,<br />
Dał gościnę dozgonną, serdecznie ugaszczał.<br />
Gościł starych przyjaciół lub powinowatych.<br />
Przygodnym znajomym nie odmawiał chaty,<br />
Przypadkiem gdy gość zjechał, czuł się znakomicie,<br />
Dawał utrzymanie, dach do końca życia,<br />
Gdy nie miewał u siebie nawet rezydentów.<br />
Spraszał wówczas sąsiadów, duchownych, innych prominentów,<br />
Których mało ugaszczał, obdarzał sowicie,<br />
Kochał szczodrość, gościnę, ponad swoje życie.<br />
Polak sam jeść nie lubił więc spraszał do domu,<br />
By się zbytkiem podzielić, nie jeść po kryjomu,<br />
Sobkostwo uznawano, że wymysł nie polski,<br />
Nie zrozumiały dla nas, niemiecki, angielski.<br />
Domy nasze otwarte były nawet wrogom,<br />
Azyl obowiązywał gdy wszedł naszym progom,<br />
Protektorat włodarza narzucał przymierze,<br />
Wpisaną w gościnność, postrzegane w wierze.<br />
<br />
Monotonię codzienności gnębi do przesady,<br />
Odwiedza rodzinę, nieznanych, sąsiady.<br />
Osobowością, talentem nadrabiano w skutku,<br />
Samotności smak gorzki, monotonię smutku.<br />
Pozostawiał po sobie w dalsze pokolenia,<br />
Frapującą opowieść, pieśnią świat odmieniał,<br />
Przede wszystkim w poczuciu braterskiej wspólnoty,<br />
Gdyż zmyślone koneksje kładły mury, płoty,<br />
Pokrewieństwa szukając od Rzymian po Piastą,<br />
W konkluzji szedł do wniosku, że w wielką urasta,<br />
Rodzinę, stąd nigdy nie ponosił w nagłym najściu, sromu,<br />
Iż czuł się w każdym dworze jak we własnym domu.<br />
Każdy odjazd gościa niemal jak tragedie,<br />
Stąd środki zaradne imają , powszednie,<br />
Upijając stangreta, zdjęcie kół z kolasy,<br />
Pito strzemiennego, różne wygibasy.<br />
Strzemienny skuteczny, trwał aż do obiadu,<br />
Od obiadu w kolacje ,tu zmuszał sąsiadów,<br />
Na noc znowu pozostać. Obfite śniadanie,<br />
Było dnia poprzedniego także powtarzaniem.<br />
W dzień go zmogła gościnność, został na dni kilka,<br />
Gdy dni kilka minęło, strzemienny do nocy,<br />
Nocą bał się wilka,szczególnie w karocy.<br />
Nieraz sąsiad, mieszkał kroków kilkanaście,<br />
A kilometr do domu, wracał dni szesnaście,<br />
Po drodze znowu dwory, od nowa gościna,<br />
I poprzednie powtórki od nowa zaczynał.<br />
Mógł tak wracać do domu aż kilka miesięcy,<br />
Byli również mistrzowie, dużo, dużo więcej,<br />
Gość w domu dawał pretekst do picia, jedzenia,<br />
Obfitszego niż co dzień, dał możność tworzenia,<br />
Nowych zabaw, rozrywek, nie brakło inwencji,<br />
Nade wszystko z obu stron, zawsze twórczej chęci.<br />
Gość był darem dla domu, stąd zachodu ogrom.<br />
Stare polskie przysłowie: &quot; Gość w dom i Bóg w dom&quot;.<br />
<br />
W większych polskich majątkach, a w części<br />
przemiennie,<br />
Urządzano bale, w niektórych codziennie.<br />
Bal zwykły, kostiumowy, sztuki wystawiano,<br />
W pantomimach, operetkach, szaradach ,<br />
się rozkochiwano,<br />
Nie mówiąc o siurpryzie lub lubianej fecie,<br />
Która w sukurs stawiała osobie przyjęcie,<br />
Jej fotel ustrajano kwiatem girlandami,<br />
Uczestnicy schodzili z powinszowaniami,<br />
Składały się one często z recytacji,<br />
Nierzadko w ważnej chwili, inscenizacji,<br />
Patriotyczne mają w czasie niewoli ,<br />
szczególne znaczenie.<br />
Budząc ducha polskiego,niwecząc zwątpienie,<br />
Fety bywały wstępem, w balu całonocnym,<br />
U jednych codziennie, w innych jednorocznym,<br />
Szczególnie gdy na wydaniu były młode panny,<br />
Sprawowano dopóki świt powitał ranny.<br />
Na dzień solenizanta gości nie spraszano,<br />
Zjeżdżali się sami, od lat już wiedziano,<br />
Iż stawić się mają godnie, sąsiedzi, rodzina,<br />
Że w dniu takim i takim, w godzinie zaczynał,<br />
Każdy miejsce przy stole miewał też te same,<br />
Już od wejścia prowadził żonę, inną damę,<br />
Choć bal bywał liczny i po pięćset osób,<br />
Bywał często, pomylić nie było się sposób.<br />
Wydawano więc bale, byle się zabawić,<br />
Znajomym, domownikom przyjemności sprawić.<br />
Wiele trzeba zachodu było wcześniej włożyć,<br />
Miejsce balu i wystrój, pracę z sercem tworzyć.<br />
Tam gdzie mieli pałace, twórcze piękne sale,<br />
Pochłaniały też prace każde nowe bale,<br />
Ozdobione malarstwem, różnych sztukatorów,<br />
Girladem kwietnym ubrane, i festonów.<br />
Lubiano przyozdabiać w draperie z muślinu,<br />
perkalu,<br />
Pod sufitem sprytnie upięte, dając nastrój balu,<br />
Podtrzymane u dołu wiecznymi włóczniami,<br />
Strzałami lub w kołczanem, samymi tarczami.<br />
Na nich emblematy, stosowane sentencje,<br />
Patriotyczne, osobiste, wpisane intencje.<br />
<br />
Na dworach zachodnich zmyślano intrygi,<br />
U nas zabawą miłą bywały kuligi.<br />
Wypełniały długie i senne, wieczory zimowe,<br />
I gościnną rozrzutność, zwyczaje piastowe,<br />
Były formą zajazdu, barwny, hałaśliwy.<br />
W zabawowej intencji, szczery i uczciwy,<br />
Rozpoczynał wyjazd ,zwykle do sąsiada,<br />
Ugoszczeni przez niego, z nim większa gromada,<br />
Weseląc się, udaje na następne dwory,<br />
A wąż sań się wydłużał, młodzież dla przekory,<br />
Konno wokół sań pędzi.<br />
Tak wędrował kulig przez cały karnawał,<br />
Już wszystkie siły ludzkie wyczerpać wydawał.<br />
Ochoty jednak brakło w przededniu Popielca,<br />
Kiedy ryba zawisła na końcu widelca.<br />
<br />
Kuligi możnowładców przepychem kipiały,<br />
I tej zabawie klimat właściwie dawały.<br />
Trębacze dają sygnał, kulig rusza rzędem,<br />
Zrazu kłusem, to stępa, galopem lub pędem,<br />
W przodzie kilku Tatarów, sanie w cztery konie,<br />
Oddział drabantów zamykał, paradę w ogonie.<br />
Kilka lub kilkadziesiąt, na każdym muzyka,<br />
Z początku swe kawałki wygrywają z cicha.<br />
Żydzi w kapel cymbałów, trębacze, fajfry,<br />
Ukraińcy z teorbanami i z dworów janczary,<br />
Sanie perskim kobiercem kryte, lampartami,<br />
Sobolowe, różnymi drogimi futrami.<br />
Koni u sań po cugu, strojne w czuby, pióra,<br />
Kokardy i kutasy, szarpie wiatr, wichura,<br />
W każdych saniach państwo zatopione w<br />
w futrach,<br />
Płci obojga, bez obaw, że zmarzną do jutra,<br />
Konno młodzież dworska, setka ekwipażów,<br />
W liberii hajducy siedzą dla kurażu,<br />
Dobór koni, sani, i futer kosztowny,<br />
Był nade wszystko pański i wielce wymowny.<br />
Gdzie kulig tylko przybył, hojność gospodarza,<br />
Klucz z spiżarni od pani, pan z piwnic obdarza,<br />
Mogą brać podług woli, wszędzie gra kapela,<br />
Chwilę tańczą, orszak w drogę, na nutkach wesela.<br />
Nocą orszak gdy wracał, płonąca pochodnia,<br />
Daje światło, jakby było wszystko za dnia.<br />
<br />
U przywódcy kuligu młodzież się zbierała,<br />
Na saneczkach wygodnie parami siadała.<br />
I jak kazał obyczaj, przy świetle kagańców,<br />
Ruszano w dom pierwszy, w strojach przebierańców,<br />
A muzyka na każde była zawołanie,<br />
Niosła razem z sanną, granie, granie, granie,<br />
Wpierw do domu gdzie panien godne było grono,<br />
W pełnych parach do tańca ,po izbach wiedziano.<br />
Las nastrzępiony śniegiem, skrzył się brylantami,<br />
Skrzypiąc cicho po śniegu, przemyka saniami.<br />
Z dala tętent słychać, jak gdyby szwadrony,<br />
Dźwięk dzwonków różnogłośnych, rozbrzmiewają dzwony,<br />
Odgłos skocznej muzyki, z trzaskiem bicza wiedzie,<br />
A na każdym woźiciel, powozi na przedzie,<br />
Krzyki młode, wesołe, słyszano z daleka,<br />
To i kmiotków wyległych przy drodze urzekał.<br />
W otwartą wpadał bramę, pan też z naprzeciwka,<br />
Z okna chyłkiem spogląda, utęskniona dziewka,<br />
Jedna, piąta i szósta, będzie, będzie żniwo,<br />
Wpadnij w oko, a wezmę ,z urodą o dziwo.<br />
Przystrojone do tańca, po wstępnych grzecznościach,<br />
Nić sympatii zawiązał w gospodarzach, gościach,<br />
I zaczęły się tańce.<br />
Często też przybywali goście przebierańce,<br />
I z takimi ochoczo szły panienki w tańce.<br />
<br />
Józef Bieniecki
znaczek info

Aby dodać komentarz musisz się zalogować.


znaczek info

Brak komentarzy.

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Bez tych plików serwis nie będzie działał poprawnie. W każdej chwili, w programie służącym do obsługi internetu, można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji w Polityce prywatności.

Zapoznałem się z informacją