siedzą jak co dzień wpatrzeni ludzie.
Jak manekiny bez uczuć i myśli,
gapią się w świat tak nierzeczywisty.
Zamknięci w skorupę swojego pokoju,
żyją życiem drugiej strony ekranu.
Stąd biorą siłę, nadzieję i wiarę,
stąd uczą się modlitw do nowego pana.
Wychodząc na zewnątrz myślą o tym,
że dzień się skończy napisem Happy End.
Z początku idą pewnie po realnych ulicach,
lecz tłum ich potrąca, przewraca i znika.
Brutalnie obudzeni, leżą zdeptani,
leżą tak bardzo nieprzystosowani.