Z piaskownicy z wiaderkiem ostatniego piasku.<br />
Dla zabawy goniony dla wszystkich pociechy,<br />
Od szkolnych obowiązków,wstającego brzasku.<br />
<br />
Od jutra niepewności,z wiedzy i niewiedzy,<br />
By komuś nie szkodzić ,gdym zaszkodził wiele.<br />
Gdy o zmierzchu cmentarni gonili mnie szpiedzy,<br />
Zamiast w drzewach gałęzi, wisiały piszczele.<br />
<br />
Uciekałem przed sobą,aby się nie zdradzić,<br />
Że me szczere zapędy są interesowne.<br />
By wyrzuty sumienia uśpić lub wygładzić,<br />
A moją obecnością były zbyt wymowne.<br />
<br />
W ciągłej pogoni na swym pieskim strachu,<br />
W szkole,pracy i w życiu,w pogoni-ucieczce.<br />
Na chwilę przystanąwszy chowa głowę w piachu,<br />
Drogami na przełaj,po wygodnej ścieżce.<br />
<br />
A gdy ponad czasem uniosę się duchem,<br />
Trudno będzie ciało i ducha pogodzić.<br />
Wówczas ciągłej pogoni przeciwstawię skruchę,<br />
I z czasem ostatecznym nauczę się chodzić.<br />
<br />
Na krawędzi wszechświata,w końcu się zatrzymać.<br />
Aby tamtej przestrzeni nie ulec w bezkresie.<br />
Z konieczności ze Stwórcą nie muszę się zżymać,<br />
By nie stały przeszkodą- w moim interesie.<br />
<br />
Józef Bieniecki