Wiszą na zboczach, wielkimi czapami,<br />
Biało na dole i biało nad nami,<br />
Tworzą zwaliste ogromne kopuły,<br />
Podobne szczytom, inne wielkie buły,<br />
Wisi, dopóki ciężarem złamana,<br />
Jak skałą, gwałtem w przepaście spuszczana.<br />
<br />
Niesione pędem, puszyste tumany,<br />
Wzburzone kształtem oceanu piany,<br />
Początkiem sypkie, potem zbite w skałę,<br />
Toczą i miażdżą, drzewostany całe,<br />
Spływają z grzmotem wielkim, wałem toczą,<br />
W całej przyrodzie wielkie bruzdy broczą,<br />
Gdy z hukiem spływa robiąc spustoszenie,<br />
Długo powietrzem echo niesie grzmienie,<br />
I opowiada góra o tym górze,<br />
Jakie ponieśli spustoszenie duże,<br />
<br />
Wszystko usypia i nic się nie rusza,<br />
Nad tym panuje, spokój, wielka głusza.<br />
<br />
Józef Bieniecki