By słowa nie uronić.<br />
Wsłuchiwał w ból,a łzami skarg,<br />
Swe grzechy zechcę zgładzić.<br />
<br />
Tak jak i Matka w bólu trwam,<br />
Ten bodzie i poraża.<br />
Kiedy przy stosie Krzyża mam,<br />
Udziały w Twych Ołtarzach.<br />
<br />
Ohyda grzechu zwala z nóg,<br />
I chłosta i poniża.<br />
Pośród ja jeden stoję sług,<br />
W ramionach Twego Krzyża.<br />
<br />
I gąbka żółci,kropli krew,<br />
Ze łzami się wymiesza.<br />
Gdy Zmartwychwstania<br />
wskrzesisz zew,<br />
Pamiątką się pocieszam.<br />
<br />
I patrząc w czoło gniewnych<br />
chmur,<br />
W rysę pękniętej skały.<br />
Zbiorę z cierpienia wiary sól,<br />
By życiu smaku dały.<br />
<br />
Z nadzieją wiosny,przejdzie <br />
próg,<br />
O zmartwychwstania porze.<br />
A my spłacimy z życia dług,<br />
Wiedząc ,że wszystko może.<br />
<br />
Józef Bieniecki