Jest obecne tutaj w każdym kącie <br />
w każdej szafce<br />
na parapecie gdy siedzę <br />
i unosi się na niebie, kiedy spojrzę.<br />
Wielkie imię mojego natręctwa<br />
I pod łóżkiem jest najgorsze gdy usypiam.<br />
Nie pamiętam nawet jak się zaczęło<br />
Przez samobójczą próbę przyjaciółki<br />
Czy przez coś zupełnie innego?<br />
Zaczęło się na pewno<br />
kiedy płakałam ciągle<br />
nie oszczędzając łez.<br />
Od kiedy tak zbiedniałam?<br />
nie zastanawiam już się.<br />
A potem powoli oddaliłeś się Ty<br />
zniżając mnie do podłogi<br />
jak wycieraczkę pod moimi drzwiami<br />
Jak szpilki w szmacianą lalkę!<br />
Słowa które poczułam jak nóż.<br />
Najgorszy moment przeczekałam sama.<br />
Siedząc przy Niej na czterech<br />
widząc Ją na szpitalnym łóżku<br />
znowu płakałam..<br />
Codzienność..<br />
I dzisiaj już czuję, że nie mam nikogo.<br />
Że jestem sama w czarno-białym filmie<br />
Nie, ja się nie użalam<br />
To po prostu we mnie krzyczy.<br />
I opowiadam do głuchych ścian<br />
że chociaż mam jego...<br />
To nie wiem gdzie pójść.<br />
Na jednej drodze<br />
A ustawieni w innym kierunku.<br />
Już nie czuję Ciebie tutaj.<br />
Nie pytam już <br />
dlaczego tak jest..<br />
Zamilknę.<br />
Choć mam ochotę wykrzyczeć Tobie w twarz!<br />
Podle się czuję.<br />
Jakbyś mnie zdradzał od wczoraj.<br />
Przy Tobie trzymają mnie słowa<br />
które wypijałam jak narkotyk<br />
z Twoich ust.<br />
Że mnie kochasz..<br />
A przecież to Ty mnie zniszczyłeś.. :(<br />
<br />
<br />
<br />
<br />