I pajęcze osrebrzyła firanki z kokonem.<br />
Pobieliła murawy, gdzie nadbrzeżna łąka,<br />
Ino kłębami nad wodą mgła się czasem błąka.<br />
<br />
Ostów uroczysko, na brzysku Harnasia,<br />
Jałowcowe Mikołaje do dysput zaprasza.<br />
Nad potokiem czarna olsza, mgieł wciąż<br />
nie opuszcza,<br />
Platynowo liść blaszkami srebrzy się na <br />
bluszcza.<br />
Na błękitnym oceanie szmaragdowe smreki,<br />
Schodzą brzyskiem w wschodnim słońcu, na skraj<br />
górskiej rzeki.<br />
Zaś potoku srebrna nitka, jak natura każe,<br />
Utopiła narzekania, w przepadzistym jarze..<br />
<br />
U wrót lasu wije droga z brzyskiem z obu strony,<br />
Jak smoczysko uskrzydlone w sumiaste ogony.<br />
Pól kłębiące wężowisko, z bokami kwadrata,<br />
Wzdłuż, poprzecznie poorane, niby wielka łata.<br />
<br />
Tam liściasty las się złoci, kolorami tęczy,<br />
Otoczony iglakami, zielonej obręczy.<br />
U podnóża zaś dolina, gdzie cień wiekuiście,<br />
Koronkami oszronione spadłe wcześniej liście. <br />
<br />
I soczystej trawy łono, tu rogacze pasą,<br />
Mając przestrzeń od północy, z południa ku lasom.<br />
Wiją leśne się ścieżyny, porośnięte mechem,<br />
A nad nimi las jodłowy, tworzy baldach - strzechę.<br />
<br />
Uwikłane babie lato w traw rzucone kłącze,<br />
Zawiesiło swoją przyszłość, na jesiennej łące.<br />
Mgiełka kropli zawieszona, ranka zimne rosy,<br />
Wysypały łzy jesieni na jej siwe włosy.<br />
<br />
Józef Bieniecki