Słonecznych liściach, tęczowych koronach.<br />
W końcu pogubił ino czerwień kiści,<br />
Owocem zdobi zamiast złotych liści.<br />
Gatunkiem znana jarzębina, róża,<br />
Purpurą kalin oblicze rozchmurza,<br />
Już złoto liści w brunatną maż błota,<br />
Jesiennym deszczem opłakuje słota.<br />
<br />
Dziś już listopad, schylony w mogiłę,<br />
Wspomnieniem wraca mówiącym o sile.<br />
Pamięci bliskich. Te znaki na grobie,<br />
Wracają życie w wieczności, osobie,<br />
Naszą modlitwą jest rozmowa w ciszy,<br />
Którą Bóg Ojciec, ja i ona słyszy.<br />
<br />
Listopad szczery, ponury i smutny,<br />
W kikutach korzyść wyraża okrutny,<br />
Czarne gałęzie chwytają rękoma,<br />
Czas przemijania. Wielka niewiadoma,<br />
Dzień coraz krótszy, noc przymrozkiem straszy,<br />
I smętnym skrzypem jesiennych Judaszy.<br />
Gdzieś uwikłany wyrywa się z wyciem,<br />
I liściem rudym pochlipuje, biciem.<br />
Smaga, wyziębia, kruszy i wycieńcza,<br />
Wypala, smuci. Dusza potępieńcza.<br />
<br />
Oczami smutku każde okno płacze,<br />
Jesienne lasy, jak stado żebracze.<br />
Wyje, łachmani, rękami wzniesione,<br />
Żałosnym płaczem częściej rozmodlone.<br />
<br />
Omszały kamień, zapomniane słowa,<br />
Mogiły stare, powtarza dąbrowa,<br />
Dziś nutki legend i staruszków baśnie,<br />
Wracają prawdą. W końcu z nimi zaśnie.<br />
I tylko kamień na polu, w ugorach,<br />
Wspomniany będzie w pieśniach, Wernyhorach.<br />
<br />
Brunatne łąki, pochylone trawy,<br />
Wzdychają tęsknie w wiosenne murawy.<br />
Z zazdrością zerka w pola zieleniny,<br />
Nadzieją ciesząc pierwszej oziminy.<br />
I las oblekły w brunatnym kubraku,<br />
Jak łata mechu porosłym na dachu,<br />
Przyciąga oczy. Jałowcem krzaczastym,<br />
Wiecznie zielonym i drzewem iglastym.<br />
<br />
Pośród traw suchych, do leśnej ścieżyny,<br />
Wciska dywanem wścipskiej borowiny.<br />
Po suchych łąkach, skałami przemyka,<br />
Porostem żywym, snuje się płonnika.<br />
Odporny na mróz, suszę, wszelkie zmiany,<br />
Jakby na zimę specjalnie posiany.<br />
Od śnieżnej bieli, czerni, purpurowy,<br />
Z zieleni w błękit, brunatny, brązowy.<br />
<br />
Łzawy miesiącu, tęskny, wspomnieniowy,<br />
Wszak prozaiczny jesteś i wierszowy.<br />
Bo cóż za życie bez wspomnień i marzeń,<br />
Jest skąpe, niczym - w świecie wyobrażeń.<br />
<br />
Józef Bieniecki