Zsunięty kamień w dole bębni,<br />
Z trzaskiem po skale się kołacze,<br />
I uderzony w dole płacze.<br />
Żleby spadziste,niby drogi,<br />
Nie zagradzają żadne progi,<br />
Pionową śliską ścianą wiodą,<br />
Dopóki podnóż skał nie zbodą.<br />
<br />
Straszna urwana tuż przy grani,<br />
Gdy z góry spojrzysz, w dół otchłani,<br />
Strachem uderza jak obuchem,<br />
A w uszach dzwoni-dzwonem głuchym.<br />
Ciemna jej jama okiem straszy,<br />
Stoczony w piekło duch Judaszy,<br />
I piekła jękiem ku wyżynie,<br />
Echem powtarza gdzieś, w głębinie.<br />
<br />
Tu księżyc nawet ciemną nocą,<br />
I gwiazdy ,które ciemność złocą,<br />
Nie spoglądają w dół otchłani,<br />
Które urwiskiem wiodą z grani.<br />
<br />
Józef Bieniecki