Lustrzaną świecisz taflą, nieba tuląc barany.<br />
Księżycem sennym w pełni, łąką gwiazd w otchłani.<br />
Zdjęcie robisz miłosne - brzegu zakochanym.<br />
Modlisz trzciny szelestem i litanią kumek,<br />
Gdy w figlarnych zalotach całuje cię strumyk.<br />
<br />
Rzeźbi bryza jeziora, a na cichym brzegu,<br />
Kronikarzu wieczysty, lipami w szeregu.<br />
Tajemnie mogiło, wieczna żywicielko,<br />
Mateczko zakochanych, wierna marzycielko.<br />
Na akwareli lustra wierne czynisz miny,<br />
Zakochana w niebiosach, pewne, bez przyczyny.<br />
<br />
Pełna częstej zadumy, ciszy i pokory,<br />
Zamyślona do czasu, na nutkach przekory.<br />
Niezjednana, wzburzona, tniesz siwym warkoczem,<br />
Nie wiadomo dlaczego, gniewna - myślisz o czem?<br />
Nauczycielko pokory, pozory ci niczem,<br />
Temu grzesznych smagasz, wody swoim biczem.<br />
<br />
Pełna wodnych zarośli, przy brzegu wierzbami,<br />
Moczysz łoziny, płacząca listkami.<br />
Wierna ciszy piastunko, głębią zadumana,<br />
Deszczu łzami, a nocą gwiazdami zalana.<br />
Tęczą wody karmisz, oczy na pasteli.<br />
I symfonią krótką, zechcesz - rozweselisz.<br />
<br />
Józef Bieniecki