w gardle rośnie rozpacz, w kącie dziecko płacze,<br />
droga na kolanach wiedzie do ikony,<br />
gdy dostojnie milczą kremlowskie pałace.<br />
<br />
Już rozdarł poszycie &#8211; w imię pokoju &#8211; grom,<br />
dwudziestu trzech dobę ostatnią odlicza.<br />
Na Kremlu wciąż cisza, Moskwa nie wierzy łzom,<br />
Trzeba jej pokazać gest Kozakiewicza.<br />
<br />
Zaciśnięte usta jak samogon sine <br />
i sinieją chłopcy w przedziale dziewiątym,<br />
Kreml zaraz przemówi, już przełyka ślinę,<br />
nurkowie na mapie odmierzają kąty.<br />
<br />
Kto słyszy stukanie? Serca biją o dno,<br />
odbijają w wodzie spuchnięte oblicza,<br />
Ostankino milczy, Moskwa nie wierzy łzom,<br />
trzeba jej pokazać gest Kozakiewicza.<br />
<br />
I wodoodporny zmoknie od łez papier,<br />
nim młody kapitan złoży swój meldunek,<br />
nim ostatni oddech jak jaskółkę złapie,<br />
wyciągnie jeszcze dłoń, przysięgę zrozumie.<br />
<br />
Jak mam słoną wodę oddzielić od ich łez?<br />
Odgadnąć imiona? Zimna do nich droga.<br />
Moskwa nie wierzy łzom, potrzebny jest jej gest,<br />
najprostszy ludzki gest. Gest ze strony Boga.<br />
<br />
<br />