Towarzyszu nocnych wędrówek
Ochrzczony w pierwszych łzach rozsądku
Przyjacielu!
Pewnie przez to,że tak zajadle
Sypałeś popioły spalonych liter
Na rozgrzaną , dumną głowę
Czy aby nie zbyt staranie
Układałeś symfonię Nadzieji
Z tłumów epileptycznych Nerwów?
Warto było, przemieniać bezczelnie
Wody zwątpienia
W wino o smaku niepobitej Dumy?
Przyjacielu!
Żyłeś szybko, umarłeś młodo
Ledwie zaczynając dorosłe życie
Pełen zdrowia i boskiej iskry
Spoczywaj w spokoju
Spokój, rzecz którą zuchwale kradłeś...
Bracie...
Ku pamięci przyjaciela
Nazywał sie Wyrzut Sumienia