połamało cztery nogi
Duszność ściska cię za gardło,
oczy śledzą wzór podłogi
Pajak biegnie już do kąta,
komar bzyka gdzieś nad głową
Drzwi zamknięte, usta milczą,
nie pozwolą płynąć słowom
Zimne ręce, drętwe palce
i powoli mgła nadchodzi
Przed oczami całe życie
już przepływa Styks na łodzi
Wtem, zgrzyt jakiś kończy ciszę,
kosa kamień ugodziła,
chwytasz koło ratunkowe
Wracaj do mnie - szepcze miła