przebiegł nagle mi po karku,
szyję wietrzny szal spowija
szuka dalszych zakamarków.
Plecy wsparł puszysty podmuch
jakby dłonią zatrzymane,
wokół kostek nóg zatańczył,
dalej iść mu nie wskazane.
Wyciągnęłam doń ramiona,
on mi posłał swoje tchnienie
i tak tańcząc z nim na plaży
wpadłam w błogie zapomnienie.