a śmiejcie się z siebie
Jestże sprawiedliwość
obiecana w niebie?
Kat uchodzi cało,
a ofiara płacze
Mamże sprawiedliwość
rozumieć inaczej?
Inaczej niż czyny
na Temidy szali
abyśmy w dzień biały
wyjść z domu się bali?
A gdzie są organa,
charty wyścigowe,
co dogonić sprawcę
zawsze są gotowe?
W krzakach siedzą cicho
i łapią jelenie,
a trzeba to przyznać
jest ich obrodzenie
Z prędkością na bakier,
niejeden pijany,
niebieskim kogutem
przyparty do ściany
Łzy sarnie wylewa:
Dwa dni do pierwszego!
Trzy stówki dać musi
i dorwać pieszego
Wypadek na drodze,
ktoś dziadka przejechał,
to dobry był człowiek,
a sprawca odjechał
Cało sprawca uszedł,
dziadka grabarz grzebie
Gdzie jest sprawiedliwość
obiecana w niebie?