rosła cichutko niedaleko płotka,
przyszedł pewien Pan,
znam Cię stokrotko,
od dziś będziesz moją ślicznotką.
I rozkwitła cudownie i pachnieć zaczęła,
Powiedziała stokrotka pewnego razu:
co byś zrobił Proszę pana,
gdybym się w Panu zakochała?
-byłbym szczęśliwy- odpowiedział bez wahania
i uśmiechnął się słodko: - moja piękna stokrotko.
A ona była taka szczęśliwa, gdy ów Pan na nią spozierał,
wychodząc do pracy pieścił płatki słodko,
aż kiedyś powiedział wreszczcie: - Kocham cię stokrotko.
Poczuła się wtedy jak najpiękniejsza róża,
krwiście czerwona, co zapachem oduża
ale kiedys zobaczyła, że z drugiej strony płotka,
rosły inne kwiatki, nie tylko ona- stokrotka
i ujrzała wtedy, że ów Pan Kochany
tak samo zachwyca się innymi roślinkami,
tak samo pieści płatki innych kwiatków
I wtedy stokrotka schyliła głowę,
ścisnęło się małe serduszko
a oczy napełnione łzami
zobaczyły prawdę, że nie są sami,
że nie tylko ona wtula się w jego kochane ramiona
a przecież mówił, że jest jedyna....
Wtedy niebo się zachmurzyło
i slońca już dla niej nie było...
Pewnego razu, niedługo potem ów Pan
rozdeptał stokrotkę co rosła pod płotem
chyba nawet nie zauważył zmiażdzonych listków
i łez płynących po twarzy...
-z każdym dniem będzie coraz lepiej-
coś rzucił przelotem
-przecież nic Ci nie obiecałem,
pogadamy potem
stokrotka czekała..., miało być lepiej- tak mówił-
Nie było....